Pierwszy promyk wiosny
Zachęca na natury łono
Prosto z miejskich murów
Po zimie na swojskie sioło
Cieszysz się podróżą
Przed siebie do przodu
Na czterech kółkach
Na wieś zaznać relaksu
Swój chce do swojego
Rodzina rozproszyła się
Nie to co kiedyś gniazdo
Choć więzy krwi te same
Pies z oberwanym uchem
Biega skacze i szczeka
Merda do ciebie ogonem
Nie znasz psiego języka
Domaga się pieszczot
Nastawia pysk pod rękę
Granic nie ma radość
Na Twój widok fiksuje
Człekowi jest daleko
Do zwykłego kundla
Nieobcy pieski żywot
Jemu co i ludzi dopada
Takie to już są czasy
Na tyłku jest wrzodem
Gość w domu natrętny
Samochód też nie ślepy
Martwa rzecz ma rozum
Silnikowym plując płynem
Trzeba wracać do domu
Zastrajkował w południe