Insektyjada
Zżerają mnie owady.
Gromady, zastępy,
Żądne krwi jak sępy.
Widzialne i niewidzialne,
W łóżku i na trawie,
Zawsze chętne ku zabawie
W chowanego pod skórą.
Wwiercają się w uszy,
By zagrać na trąbach Eustachiusza,
Więc ruszam się jak zjadany rusza.
W katuszach każdy krok,
Nadgryziona każda myśl
Przez szczękożuwaczki.
Byłem mięsem, jestem padliną.
Otoczony owadzią śliną i
Jak liną skrępowany.
Puszczają się me organy
Z owadami w tany.
Tryskają mych żył krany,
Pokryte chityną me rany.
Zagłębiam się w nieświadomości stany.
Stany zapalne i dziurawe kości.
Wprowadzają się w me włości
Owadzie krągłości.
A myślałem, że umrę ze starości.
1084 wyświetlenia
9 tekstów
1 obserwujący
Dodaj odpowiedź