Zimo, oj zimo, co srogą jest panią I coś jest surowa, chłodna, nie znasz łaski! Coś białą, lodową, uwodną otchłanią I z nikłym uśmiechem przyjmujesz oklaski
Coś wymagająca, acz wspaniała bielą I w grozie swego gniewu zawieją nas straszysz Co skąpo dni słoneczne małodusznie wydzielasz I z pogardą na świat patrzysz błędów i słabości naszych
Ty tańczysz ze śniegiem po lasach i polach! I gnasz z wichrem, do kości nas kąsając! Z kpiną nam towarzyszysz w smutkach i niedolach Śmiejąc się z nas, i dreszczem obdarzając
Ty wszak w pogardzie, zdobiona srebrem W diademie swym gwiezdnym i srogim Krzyknęłaś kiedyś 'Ja ciebie wypędzę!" Do rycerza białego, co miał być Ci drogim!
To Mróz tym rycerzem miał być Samotny na wieki lodem swoich ócz! To on u boku Pani Zimy miał żyć Lecz nie on odnalazł do serca Pani klucz!
Odrzucony przez Zimę, przez nikogo niechciany Nie zrozumiany, bo przecież najzimniejszy jego dotyk Jeno przez chłód postrzegany, od dobrej strony nie znany Duszę miał szlachetną i strzelistą jak gotyk...
I tak samo mroczną, tak samo dramatem Swej barwy i kształtu w smutkach pisaną On wszak Zamieci był młodszym bratem I siłą przez wszystkich wiecznie odtrącaną
A chciał Mróz tylko objąć i przytulić Kogoś i mu pokazać ciepło swojej duszy Ale jego dotyk zbyt chłodzi, zbyt kuje A gdy za długo obejmuje, swych partnerów kruszy...
Tragiczny jest los Mrozu, wiecznie samotnego Co nikt nie może go poratować w tej podróży rozpaczy Oto i żal Mrozu, z imienia nieznanego Co jak wilk czasem wyje, niczym duch tułaczy
Zapłakał... niedoszły rycerz w swojej szlachetności Oddany dalej swej Lodowej Damie! Cierpiący... w morzu niesprawiedliwości I dalej budując swój zimowy szaniec...
Może chciał Cię tylko przytulić, moja droga? ^^ Albo wzbudziłaś weń pożądanie, tak zgubne w jego samotności?
Hmm, w sumie racja- ta wizja jednak andersenowej ustępuje, a i wstydzę się nieco, żem wypadł gorzej. :/ No ale mistrz to mistrz, a ja ich wszystkich jeszcze dogonię, jakem Władca Burzowej Doliny!
Najcudowniejsze jest przedstawienie H. Ch. Andersena, o królowej, której pocałunek sprawiał, że jej ofiara zamarzała na ciele i duszy, nikt nie prześcignie mistrza baśni w tym wyobrażeniu. Czasami sama zazdrościłam Kajowi. ;) Swoją drogą, ten tragiczny Mróz ostatnio o mało mnie nie zamordował, ciężko się pokonuje na obcasach zlodowaciałe jezdnie...