Ze wstążek kołysanek kosów Wyplatam kosze pełne wyobrażeń O jabłoniach obsypanych klęską urodzaju
Albo skręcam warkoczyki z rudych frędzli włosów Dziewczynki w sercu ściskającej Puchar marzeń, a obfitość wylewa się z czary szczęścia
Zaś żonkili złotymi płatkami Kleję rany w pamięci Potem jeszcze kurdybanków czeszę kędziory Płożące figle siejką nagietków Modlitwą do Anioła Stróża
Myślą i wzrokiem szukam Miłości Gdzieś na chwilę bilokowała Miedzianymi włosami pewnie tuli Różnicę ciśnień powietrza Aby przycupnąwszy ułożyła głowę w ciszę
Resztka niech hula w domu Między paleniskiem pieca A kraterem komina Niech pociepleje przestrzeń zakochanym Między piwnicą przez kuchnię i sypialnię Po poddasze pełne wspomnień
Tam jest strych jak tabernakulum Wewnątrz graciarnia skończonych radości i smutków Zakurzone wzloty przyschnięte krwi upadków Życie i życie co już śmierć a może wieczność Rupieciarnia wzruszająca do łez gorzkich i ze śmiechu
Wszystkiego pilnuje Anioł wiecznie zaczytany W dzieci lekturach na wszystkich poziomach szkół Czasem go odwiedzą rusałka pawik i ten świątek z kapliczki niedaleko za płotem sąsiada Bo ileż można dumać i tak będzie co ma być Wtedy grają we wojnę o pokój wszystkiemu i wszystkim Na wieki wieków