Gałęzie bzu obumierają twoim spojrzeniem dzikim w kusej halce bez majtek
Wiersz
Krzak bzu traci ręce wiatrem rozdmuchane włosy twoje pod brunatnym niebem przyklejone do policzków od łez mokrych
Robię to dla ciebie więc nie płacz, że morduję ciesz się chwilą symfonii pachnącej wiatrem wiem...bólu nie tolerujesz
Bez umierający w słoiku pożegnasz chóralnym płaczem popatrzysz na spontaniczne dłonie moje twarz rozliczysz z łez osuszoną wiatrem niebo zaciąga się niżem a czas...bezmyślnie leży na torze i biodro głaszcze.