Lubię wiersze o mostach i w końcu udało mi się zbudować oraz napisać swój własny. Bo kocham swoje miasto, jego rzekę, ulice, katedralne dzwony aniołpańskie. Zaś mosty pamięci? Ponoć każde wspomnienie trwa tak długo, jak na to zasługuje. A niektóre z nich, kurczowo uczepiły się serca. Być może właśnie stąd się biorą wiersze. Ja też sobie czasem plotę :)
Czasami gwiazdy gasną i nic na to nie możemy poradzić... pozostają mosty bólu... mosty... westchnień, które odkurzamy i pielęgnujemy w naszej pamięci... na zawsze... rany otwarte, które rzeźbią nas na Jego podobieństwo, na wieczność... Tak sobie czasem plotę... trzy po trzy... :) Miłego wieczoru.
I wieczność bywa za krótka... :) Serdecznie dziękuję, za każde Wasze słowo aprobaty. Czasem w zwykłej obecności jest coś bezcennego. A zatem, raz jeszcze dzięki i miłego, spokojnego dnia :)
Kiedyś usłyszałam, że "zawsze, to za długo", ale to musiał wymyślić ktoś, kto nawet nie otarł się o wieczność i to co w nas nieśmiertelne. Od zawsze lubiłam mosty, bo one łączą nawet to, co trudno połączyć, a kiedy ich zabraknie to zostaje przepaść. Uwielbiam też takie wiersze, które są najpiękniejszymi mostami, i będę do nich wracać, bo zawsze ktoś na nich czeka. Nie dodałam, że jestem zachwycona, ale to tylko przez wzruszenie, które zawsze plącze mi język;)