Zazdrosna jestem o to niebo które podziwia lasy i o chmury które mogą nieść im pomoc poprzez kojący deszcz Zazdrosna o słońce które ma cały układ w swoim władaniu jednak zamiast palić ogrzewa nas oświetla nam drogi daje witaminę D uwalnia kolory w tęczówkach Zazdrosna jestem o to mimowolne niesienie dobra o wielkość małych niedostrzegalnych rzeczy ciał atomów o istotność jakie posiada powietrze I zła jestem poniekąd że taka mała muszę być i zarazem dążyć do miana Człowieka że doceniam ważne niewidzialności i widzę je wszędzie i słyszę i czuję Zła że jestem miękka delikatna krucha a powinnam silna odpowiedzialna za świat który przerasta mnie i wszystko A może on też jest zły na siebie tak jak ja Zły że musi być duży że ma żywioły a one siłę że nie umie doceniać widzieć słyszeć czuć że nie ma jak zmięknąć Być może on mi też zazdrości lecz maleńkości tej i nieistotności że żyję krótko ale posiadam swój los we własnych palcach a on wieczność i nic zarazem poza trwaniem ?
Bardzo interesujące wersy, są małe niedociągnięcia, ale to "nic" w ogromie zamyślenia nad Twoimi rozmyśleniami... Podoba mi się. Nasuwają się różne słowa, ale te nabrały poniekąd jakiejś klarowności... Ogrom tkwi w małostkach, a miałkość w masywności...