Zatrzymałem się w trakcie biegu chwytając ostatni kosmyk letniego czasu, klucząc pomiędzy płatkami śniegu , szukam estetyki deszczu na skraju lasu. Tęskniąc już do letnich kolorów namiętności czy ptasich muzyków we frakach tęczy, ślę listy po powab wiosennych przyjemności. Stawiając kroki w lodowej krainie dedykuję intymność ciepła plaży roziskrzonej zimnym srebrem Zimie. Ma dusza to dni letnie od słońca wschodu nieznające pustki niczym ukochanej imię drżąca rytmem miłości -do zachodu. Kiedy myślę Ty- widzę wiosny pląsanie mówiąc o tobie mam jesieni widzenie, samemu będąc czuje grudnia szczypanie... i tylko pisząc poznaję całego roku uniesienie, jego pełne przesłanie...