Zatrzymałem się wczoraj zatrwożony Bezsprzecznie osłupiałem wzrokiem Na czarno białą promenadę smaków Bez barw z nie znanym wyrokiem
Oralność wnęk i szczytów wież Przechodniów snem malowanych Na smutek pijących czerwonych szczęk Szarością miast zatruwanych
Nadałem nagłą więź klatce stóp Wyostrzenie zadane zatrzymać Rozterce nóg które mocno w los Choć chciało się serce wyrywać
Czemu zamiast prawdziwych ramion Jednak w bruk ulic skręciłem I idąc w rytm ostatniej prostej Na ciebie się nie zapatrzyłem...
2016.12
Dziękuję wszystkim.
i mnie podoba się.
Rozum z sercem nigdy ni spaceruje tymi samymi drogami. Tylko później przychodzi...nosyalgia ;))
Fajny wiersz :) Zapatrzony, zauroczony, a jednak niewzruszony ;))
Mnie również się bardzo podoba :-)
Trudna sztuka dokonywania wyborów i trud ponoszonych konsekwencji...
Bardzo mi się podoba.
Dziękuję wszystkim.
i mnie podoba się.
Rozum z sercem nigdy ni spaceruje tymi samymi drogami. Tylko później przychodzi...nosyalgia ;))
Fajny wiersz :) Zapatrzony, zauroczony, a jednak niewzruszony ;))
Mnie również się bardzo podoba :-)
Trudna sztuka dokonywania wyborów i trud ponoszonych konsekwencji...
Bardzo mi się podoba.