Zasypiam z niedopowiedzeniem w oczach kawowych twoich niedopasowany przeciągiem zrozumienia między rozwleczonymi halkami z poniemieckim modlitewnikiem stoję i jem czekoladki nasączone alkoholem
Nie przypominaj mi, że otwierałem cię jak konserwę delikatnie paznokciem na brodawce grałem kiczowatą melodię o brązowym zapachu
Teraz jest inaczej leżysz obrażona jak kłoda pod sufitem ciężkim od żalu który kiedyś na nas spadnie i to będzie koniec seansu...