Zanurzam palce w szarość jesiennych dni. Odrzucam słowa. Milczę. Nie chce wiedzieć co zostanie, gdy przeterminowane nadejdą dni.
Kiedyś dostałam niebo i troche raju. Mijaniludzie, zabierali dla siebie. Po trochu.Nie zostało nic. Tylko uśmiech w żałobie.
Na późne zbiory czakam, jak na tęsknotę. Która utknąła pod soczewkami. Wpłynie z rozsądkiem. W ostatnim akcie
W zasiegu ręki wiernie łasi się kot.
motylek96
Autor
27 November 2019, 11:03
Kot to naturalny antydepresant. Lek na całe zło.Dziękuję za interpretację. Trafnie. Pozdrawiam.
26 November 2019, 12:14
Bardzo mi się ten wiersz podoba, choć jest smutny, nostalgiczny. Mówi o utracie, żałobie,jednak ostatnie wersy niosą nadzieję. Pocieszeniem w tej sytuacji jest wierne zwierzę - kot.