Zakochani, w miłości straceni To przez nich pięknieje świat ot tak Malarze malują piosenki na swetrze Poeci nutami ścigają świerszcze Zakochani snują strofy radosnej udręki Spytajcie, a nie uwierzą uniesieni Ponad zaułki miejskich cieni. Że nie tak wysoko jest kres Że miłość każdemu wystawia rachunek Za każde słowo, za każdy gest Za każdy pocałunek.
Zakochani, w kwiatach zadurzeni To nimi kwitną ogrody botaniczne Wiersze przylatują kluczem żurawi origami A gdy wyjrzy zza chmur życzliwy Rozszeleszczą się dźwięki somnambuliczne Z pachnących fiołków, peonii i kolców róży A gdy spadnie deszcz z przelotnej burzy Wierzba płacząca łzy nieba i groszki przytuli
Barefoot, wiersz może się nie podobać, ale tak pogłębionej krytyki i nauki pisania wierszy na cytatach to się nie spodziewałem, przyjmuję za Bóg zapłać
Zbiór elementów na trzy utwory, w jednym wierszu robi się zgiełk ( i nie z powodu klucza żurawi origami). Ma Pan w pierwszej strofie perełki prawdziwe: "Malarze malują piosenki na swetrze", "Poeci nutami ścigają świerszcze", po co wymieszał je autor z niezrozumiałym "Rozszeleszczą się dźwięki somnambuliczne", i jeszcze bardziej "Z pachnących fiołków, peonii i kolców róży". Peonia jest jak..., do kożucha w tym zbiorze, jeszcze groszki... Jest Pan Edwardem nożycorękim w tym wierszu. Niestety.