Zachodu słońce tli się czerwienią... Stoisz przy oknie drżąca lękliwie. Głupi, zazdroszczę wszystkim Twym cieniom – trwają przy Tobie niesprawiedliwie!
Na parapecie lampka się świeci – zazdrość tak wielka mnie dziś dopadła, gdyż tańczą cienie – jak małe dzieci – na Tobie, w łóżku, na prześcieradłach...
Czy wiele pragnę? Chcę być Twym cieniem: dzień cały, ciągle, w każdą godzinę, a gdy przeminiesz śmierci skinieniem wraz z Tobą wiernie jak cień zaginę...