pod lewitującym morzem
z oczu wykluwa się cień
wzlatuje i spływa po twarzy
przenika - niczym fotografie
na papierowej serwecie -
nadając kontur
chwilom z przeciwnej strony słońca
tak dawnym że nigdy nie odeszły
falują nade mną
fundamenty egzystencji
we śnie ukazanym okrucieństwem
próbujesz mnie powstrzymać
od powrotu
do życia
(zatrzymując się spływa na mnie przyjemność
by stygnący po niej ślad zmienił się w ciężkie osłupienie
żądający niemożliwego brak poczucia sensu
więc wyruszam w dalszą drogę
do ciebie
strząsając z serca paraliżujący trans
obietnicą rosnącej w zmęczeniu siły
lecz może życie jest właśnie
prowadzącym do rozpaczy wytchnieniem)
30 316 wyświetleń
360 tekstów
51 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!