spóźnialska panienka
z klonu polnego w wielkim tłoku
spadał listek z ogonkiem
stary już był tej pory roku
pomarszczony gorejącym słonkiem
jego brzegi wygięte do góry
w modlitewnym geście
żegnały niebo chwaliły chmury
których nie zobaczy już więcej
dużo miał przed sobą czasu
huśtając się tak na wietrze
serce nie drżało mu ze strachu
coraz zimniejsze było powietrze
a w środku jak w rudej kołysce
leżała samotna panienka
szczęśliwa
choć właśnie nadchodził jej kres
na dole kałuża jesienna
chłodna lecz cierpliwa czekała
by połączyć spóźnialską z tysiącami sióstr
które spadły tej nocy bez niej
3739 wyświetleń
46 tekstów
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!