Wedle życzenia, Arturze. Wiedz jednak, iż nie miałem zamiaru kpić, tudzież ogłupiać lub wywoływać namnażanie gazów :) Człowiek całe życie się uczy. Dzięki za lekcję o'bycia :)) Miłego :)
Mam prośbę, mów mi po imieniu (Artur), bo takie "mistrzuniu" jest nieuzasadnione, kpiarskie, mylące i ... powoduje wzdęcia. :P W przeciwnym razie więcej do Ciebie nie zajrzę!!! (Quuurcze, żeby tylko uwierzył... ;) ) Miłego dnia. :))
Kiedyś istniało tu takie przekonanie. Dziś już sam w to nie wierzę :) I nawet skłonny nie jestem, by raz jeszcze to przemyśleć :) Ale cieszy mnie, żeś tu yest :) Dziękuję Mistrzuniu. Miłego :)
Kochana M., Twoje słowa przypomniały mi ten jakże już odległy czas, w którym każdą emocję można było wymówić jednym dźwiękiem, tknięciem klawiszy fortepianu czubkami palców - wówczas przez tą dłoń, która jeszcze nie umiała pisać wierszy :) A choć muzyka zwykle piastowała drugie miejsce, to jednak tuż za tym co było i zawsze będzie dla mnie najważniejsze. Może kiedyś uda mi się znów tworzyć i zgrać te wszystkie partytury, które nie cichną w moim sercu, bo są... światłem duszy :) Jak słońce, które ukazuje się temu, który w mroku nocy dostrzega nadejście poranka. Myślę, że to wspaniały znak giulietko. Tak jak ta wichrowa pogoda, która wszystkie moje niebieskie koszule traktuje równie porywczo :) Ale właśnie tego mi było trzeba - wichury i listu do Ciebie :)
Mirku, nie martw się, sadomasochizm nigdy mnie nie kręcił :))
Piękne wersy, bardzo współgrają z tą piękną melodią, która jeszcze wybrzmiewa gdzieś we mnie. Ostatni wers przeczytałam: całą niepojętość światła, a to zaraz przywołało inną melodię, wiesz jaką... Także cały tydzień upływa mi pod znakiem Twoich melodii, a to chyba dobry znak, nieprawdaż?;)
Całe życie staram się uśmiechać do Drugiego Człowieka. Ten wiersz jest niejako ukłonem w jego stronę. Ale przyznaję, dziś udałem się na mszę z poczuciem wewnętrznego buntu Lucyferowego. U mnie ten stan nie trwa nazbyt długo, lecz za dużo tych puszek, a za mało chętnych na kielicha, hehe, jakkolwiek to brzmi :) Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za chwilę refleksji, którą dostarczył mi Twój wpis :)
PS. Od dziś nie piję kawy :) Przez 40 dni post mnie trzyma :)) Co z pewnością na jakość tekstów się przełoży, więc... współczuję, wybaczcie :)
Wiersz daje mi wiele do przemyślenia, choćby te trzy ostatnie wersy - czasem mam wrażenie, że w człowieku zawarło się zbyt wiele i zbyt często uchyla on z siebie - z tej jego części, która jest puszką Pandory, a za mało z tej części, która jest kielichem miłości pozwala pić drugiemu. :)