brak
Wyzuta z wszelkiej radości,
na dnie goryczy topię się w żałości.
Wszystko do mnie wraca,
Myślę: o szczęście walczyć się nie opłaca.
Przyjaciółka szuka we mnie siły,
a ja szukam dla siebie mogiły.
Przyjaciółka szuka we mnie pocieszenia,
a ja mam już gorączkę ze zmęczenia.
Szarym chwilom mówię: witajcie, wchodźcie,
czujcie się jak u siebie, siadajcie.
A one zostają dłużej, z chwil przekształcając
się w dni - jak wiele jest ich...
Czasami czuję, że te dni nie przeminą,
a ja wszystkie nadrabiam uśmiechniętą miną.
Usiąść i płakać nie mogę, bo obowiązki czekają,
to one mnie do tego cholernego życia zmuszają.
Nawet myśląc o pozytywnym zakończeniu
tych bzdur, nie mam siły na znalezienie słów...
Wybaczcie więc ostatnie smętne tchnienie,
ja naprawdę ze smutku zapadam się pod ziemię.
Autor