"Raz, dwa, trzy : Uśmiech!"
Wypaliłam się
Umarłam po raz kolejny
Spaliłam włosy
I wydłubałam oczy
Zszyłam usta
Za to
Uszy ubrałam w kolczyki
A dłonie w bransolety
I pisałam
To o czym nie byłam
W stanie powiedzieć
O każdym
Przepraszam
O każdym
Nie martw się
Pisałam o tych łzach
Co przelewały się
Przez moje ramię
I moje
Nie umiem pocieszać
I myśli
Proszę przestań już
Pisałam i ratowałam
Świat
Nie mając siły uratować
Samej siebie
Każda jesień
Z rokiem na rok
Traciła istotę zapachu
Od woni szczęścia
Przez cynamon i rumianek
Na dzień dzisiejszy
Jesień pachnie jesienią
Stałam tam
Koło Jezusa
Tuż przed wrzeszczącym tłumem
Chyba powinnam czuć szczęście
Ale marzyłam aby to nie mnie wybrali
Bo wiedziałam
Że robię coś ohydnego
Ale nie byłam w stanie
Znowu
Jak wtedy
Powiedzieć czegokolwiek
Strach
Niewiedza
Czy
Po prostu
Moja ludzkość
I tak naprawdę
Uciekłam wtedy
Po raz pierwszy
A potem
Jak wtedy
Za każdym razem gdy uciekałam
Traciłam element duszy
Teraz jestem już wypalona
Nie powinnam czuć już nic
Ani radości
Ani smutku
Chociaż śmieję się co ranek
I płaczę co noc
A strach za każdym razem
Sznuruje moje serce
Zostałam dotknięta klątwą Barabasza
Autor