Menu
Gildia Pióra na Patronite

Fyrfl czyszczący komin

Wyobraź sobie samotność kominów
Wyobraź sobie ich zawistną zazdrość
Widzą tyle namiętności w parkach
I z nikim o tym pogadać
Słyszą tyle wydzielin społączonych
W krzyk ekstazy ryczących nią alkow
Eksplodujących perwersją i rurami kominów
Rwące w niebiosa pełne byłych uniesień
By ponownie spłynąć instalacją odgromową
I stać się kolejnym zjednoczeniem ciał
W bezpoczętym codziennym zastrzyku libido
Nim wszystko minie ww wrzask wyzwisk
I poniżający szloch cowieczornego gwałtu
Z racji posiadania tradycji i sakramentu
Zobaczyć to i poczuć i nie móc
Umrzeć stając się z drżenia gruzem
To jest wielki religijny ból kominów
Więc spalają się od środka
Ich żyły w skrzepach też dzieci snów
Malowanych jeszcze w bajki
Co dobrem póki co sie kończą
Bo dzięń szary i zbity i nawet już
Nie przepłakany tylko jakoś zapatrzony
Gdzie i w co
Ach ci kominiarze bezrefleksyjni
Żółć kominów krzyczą
W zdziwione usta kochanków
Które już w do zębów się wdarły
I nie odpuszczą
Trwoga komina w nich miłością się pisze
A one samotne gotyki strzeliste
Wciąż wypatrują dekarzy na dachówkach
Domów z orgii i krwi i bestialskiej szarości
By ich goryczą sadzy swej zarazić
Niech niosą myślą zwątpienie
Aż w zew rewolucji krwawej i bezobyczajowej
Przemienia fontann gejzery
Pod którymi w ogniu są serca
Nim sie spopielą
W codzienną orkę ugoru życia Polaka

297 598 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!