wtulona w szary dzień samotnie jak kwiat na dzikiej łące czekam na cieć nocy może usnę przy źdźbłach trawy utulona mchem oczy zamknięte ale serce bije jak dzwon widzę cię wciąż pod zamkniętymi powiekami muszę zapomnieć odfrunę rankiem na skrzydłach orła gdzieś gdzie kończy się czas utopię siebie w studni nicości odejdę a ty zostań sam