Menu
Gildia Pióra na Patronite

Martwa nadzieja

Wtedy nawet ziemia zapłakała, drzewa cierpiały, rośliny omdlewały. Powiał lekki wiatr; przesiąknięty był śmiercią. W górze unosił się odór poległych już ludzi. Wokoło setki nieżywych żołnierzy. Tysiące zbeszczeszczonych ciał, miliony zabitych i jedna nadzieja, która z każdą sekundą umierała.

Dla nas życie już się skończyło, nie zdążyliśmy nawet w nim zabłysnąć, poznać jego uroku i doznać ciepła.
Odebrano nam godność, zhańbiono, pozbawiono perspektyw,
prawdziwego domu. Zagrzebano i spalono wszystko. Gdzie jesteś Boże? Gdzie? Nie czuję Cię.. .Dla czego nam nie pomożesz?
To niekończące się cierpienie…

Tyle nóg, które już nigdy nie pobiegną do kogoś z
pomocą.

Tyle rąk, które już nigdy nie zapracują na chleb.

Tyle ust, które już nigdy nic nie wyszeptają .

Tyle par oczu, które już nigdy nie ukoją spojrzeniem.

Tyle niespełnionych marzeń, które już nigdy nie powrócą.

Tyle zmarnowanych serc, które już nigdy nie pokochają.

Ziemio moja droga, najukochańsza, ojczysta, do której jeszcze mogę się zwrócić. Tyle już sama wycierpiałaś , tyle zniosłaś. Pozwól, proszę, mi tu zostać i weź moje ciało do siebie. Wiesz, na wojnie nie ma nagrody za drugie miejsce, widocznie pierwsze nie było mi już dane.

Wyszeptał .. pochylił głowę i zginął . Amen.

210 wyświetleń
6 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!