Wśród gruzów i gryzącego dymu płonących domów... cuchnących kanałów przemykające się szare postacie z biało-czerwoną opaską na przedramieniu symbolem... walki o wolność. Tylko gdzieniegdzie błąkają się ocaleni dumni... nie skamlący o litość powstańcy o zmęczonych zobojętniałych twarzach i... łzach porażki w oczach. Ostatnie spojrzenie w stronę gdzie kiedyś tętniąca życiem... wzruszałaś...
Ty płaczesz Warszawo Ty... szlochasz... zniszczona a... lud Twój wygnany... gdzie walką o Ciebie skrwawione ulice pozostawione jątrzą się... rany. Kiedyś... ta wojna się skończy. Nie jesteś jeszcze... przegrana. Powrócą do Ciebie... wiara z nadzieją zostaniesz... odbudowana.
Na Powązkowskim Cmentarzu... Twych bohaterów mogiły... w bladych promieniach słonecznych ich krzyże... po kres będą lśniły...
Chciałam...zamilknąć Agnieszko, bo większośc mojej rodziny doświadczyła takich przeżyć, Katynia.. bólu, że ja dziś pewnie bym tego nie przeżyła...będąc wtedy..tam... Serce pekłoby mi z rozpaczy... Dla mnie to niewyobrażalne... cierpienie...Nie wiem jak Oni mogli sobie z tym radzić, żyć...wierzyć, że jutro będzie...lepsze??? Jakim cudem i skąd czerpali siłę, by rano wstać...walczyć?
Ale...ok wybacz Agnieszko...bo się ...rozpłynę, zbyt wrażliwa jestem...a ostatnio sporo na mnie..." cierpkich chwil"...spadło, które z trudem...dźwigam, mimo, że staram się... poprzez łzy...uśmiechać :):)
W Warszawie byłam ze dwa razy jako mała dziewczynka...również znam wiele faktów jednak z książek i filmów dokumentalnych...nie miałam okazji jej zwiedzić za bardzo a szkoda...może kiedyś...jednak pomimo iż jestem z po za...to jest dla mnie wyjątkowym miastem...a powiem Ci ciekawostkę... mieliśmy ostatnio spotkanie rodzinne -zjazd naszego rodu...piękna historia którą mało znałam(od strony mamy)zrobiono drzewo genealogiczne na którym doczepiono zdjęcia bardzo stare...ciekawe twarze...większość rodziny jak się okazuje z czasów wojny...wyginęła wraz z całą wioską -ludność wygnana , rozstrzelana a wioska doszczętnie spalona...dlatego że tam ak-owcy w lasach...Tam był dziadek i nic nie mogąc zrobić bo byli w ukryciu przypatrywał się jak mu rodzinę wystrzelano...straszna historia... pierwszą zonę i dwoje malutkich dzieci...tak więc widzisz ja tym żyję...i kocham Ich wszystkich za to że tak umiłowali kraj by ginąc za Niego...nie płacz dziewczyno ma:):):) rozchmurz się mimo wszystko:):):)
To..." zarażenie" ...też mam we krwi...tym bardziej, że ja z..." warszawki" i moi dzidkowie...Ale nie mogę o tym pisać, wzruszam się wówczas tak bardzo...pamiętając przez co przeszli....te wszystkie słowa, kiedy opowiadali i kiedy oglądaliśmy zdjęcia, archiwalne filmy...a tam tylko...śmierć...
Truman-Kamil zaraził mnie nutką o tej tematyce:) I jak widać niewiele mi trzeba...zresztą siedzę w tym temacie od może 6tego roku życia...a rodzice widząc to jak się fascynuję drugą wojną światową...kupowali książki...jestem nimi zasypana:) Natomiast dziadkowie wpoili mi miłość do Ojczyzny i choć nie raz zawodzi to...sercem jestem z Nią...całuję:)
W naszym kraju pewnie nie będzie już takiej wojny...i dlatego ludzie wynaleźli sobie inną... "internetową wojnę z...innnym", bo taka wielu natura...ciągle szukać wroga, by swoje negatywne emocje... gdzieś..." wyładować " :):):)
A wiersz Agnieszko...dobry i aż się zastanawiam dlaczego dziś, właśnie teraz...?
Dziękuję za odwiedzinki...bardzo... Kamilu... zauważyłeś że wykorzystałam do wiersza nutę którą kiedyś tu wrzuciłeś-tak jak mówiłam-wykorzystam...karmiona takimi melodiami uwielbiam pisać....jeszcze raz dziękuję Wam:)
Bohaterom Powstania Warszawskiego, przy których mogiłach czuję się zbyt maluczki, by ważyć się użyć jakichkolwiek słów. Niech spoczywają w chwale, a my... niech Warszawa po prostu dalej pięknieje. Piękny wiersz:)