W jaśniejących płomieniach wzrok skory do zadumy że ziemia waszą była po waszych ścieżkach stąpamy szukając waszego cienia by pustka w sercu mniejsza była. Ogniem oczy dziś nasycone by pamiętać póki życia starczy dla was zaś wieczność nie ma końca a ułamkiem czasu ziemska wędrówka. Choć tęsknot za wami tyle tu zostało i żalu i pustych ramion nie gaśnie nadzieja że u bram nieba wpadniemy sobie w objęcia.
Nie tak trudno pamiętać, bo ślady w naszych sercach nie pozwalają zapomnieć, choć tęsknota boli bardzo, a tam tak pięknie jest i tam tyle szczęścia i tam nie ma poczucia czasu...kiedy zrobimy swoje spotkamy się:)
No i rozpłakałaś rosłego chłopa... Ostatni wers szarpnął mi sercem. Tak, to jest ten czas, ta zaduma, ta święta cisza w nas samych. Piękny, poruszający wiersz. Dziękuję Ci i zostawiam pozdrowienia.