Wiesz - ja lubiłem zachmurzone niebo Celtyckie chóry przy dębowych stołach Gdy garson milcząc Guinnessa nalewał I krzepnął spokój bo świat mnie nie wołał
W ramionach grozy czy też w brzasku chwały Topiłem obłęd który wciąż dojrzewał Świat wydawał się być niedoskonały Dla ambicji i wewnętrznych przemian
Ceniłem piękno ponad wszelką miarę Budząc nadzieję rozsiewałem smutki Karmiłem ciało i traciłem wiarę Grywając w barach za butelkę wódki
Słowa spłonęły wiatr rozwiał popioły Spojrzałem w studnię swojej ciemnej duszy Wieczność odkryłem w okruszkach pokory Kroplą odwagi zło pragnąc wykrztusić
Dzisiaj rozumiem dokąd ten świat zmierza Wszyscy to wiemy lecz nikt nic nie zmieni Chcę być świadectwem Twojego przymierza Panie coś stworzył tę przepiękną Ziemię