Menu
Gildia Pióra na Patronite

Przestroga...

Wiem że teraz śmiejesz mi się prosto w twarz
Twój wzrok przesiąkł kpiną, wszystko jest moją winą.
Takim marnym ciosem dałam się pokonać,
w kłamstwo uwierzyłam, dałam się przekonać...
tym czułym słowom, dobrze zagranej roli.
Sączyłeś jad bardzo powoli.
Wykorzystałeś tą chwile słabości,
zabiłeś moje marzenia w całości.
To była wyrafinowana zdrada,
taka prawda Ci odpowiada?

Zwątpiłam, tak bardzo się pomyliłam
Za bardzo wierzyłam, w coś nierealnego
Myślałam że uda się zbudować coś trwalszego,
a ty zepsułeś to jednym słowem
wypowiedzianym w najmniej odpowiedniej chwili.
Teraz wszystko ku upadkowi się chyli.
Nic nie ma dla mnie znaczenia.
Potrzebowałam tego cierpienia,
do samooczyszczenia,
grzechu zmazania, do miłości zasmakowania.
Może to wszystko było mi potrzebne
żebym stała się silniejsza, lepsza,
na cierpienie odporniejsza.

Miłość czasem bywa banalna, dziwnie nierealna.
W kochaniu jest taka prostota
bywa jak durna anegdota,
skrajna głupota, postępująca ślepota.
Kaleczy wszystkie nasze zmysły,
odpiera odruchy obronne,
robi z nas dzieci bezbronne,
postępuje jak nieuleczalna choroba,
sprawia że bliska Ci się staje zupełnie nieznana osoba.
Te emocje które ich łączą , ręce im plączą
Uwielbienie które staje się trwogą
Finisz i pójście złą drogą.

31 wyświetleń
1 tekst
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!