Widzę twój obraz wszędzie, Choć nie spotykam nigdy Słyszę szelest szeptów Bliżej niż przy skroni Wszystko co dotąd obce Nagle stało się własne Wszechświat staje się mały Gdy serce czyjeś oswoisz Przeglądam się zdumiona W twoich myśli błękicie Zbieram iskry w ramiona Rozsypane przed świtem I wypatruję twej dłoni Gdy wraca to uczucie Czy ty, czy tylko twój Anioł Głaskał me włosy o świcie? A jeśli mam Cię nie spotkać Lecz szczęście twoje ocalę Nawet jeśli me serce Ma zaprzeć się swego bicia Wiedz, że wolałabym wiedzieć Że nie spotkamy się wcale Jeśli tęcza będzie wciąż widnieć Na niebie twojego życia.