Wena cóż to takiego czasami ci się wydaje że jest wszędzie innym razem że jej nie ma wcale
Przychodzi n a ten bal maskowy -lewym wejściem w przebraniu przesłania po czym wybiega ukradkiem na złamanie karku-wersem który nikomu się nie podoba
Maskę błazna nakłada w kulejącej fraszce-igraszce kajającej się za pół darmo przed obliczem oligarchy
W felietonie wychodzi przed szereg na czerwonych światłach kumoterstwa
prosto pod limuzynę małej czarnej -zaparzonej dawno-oj dawno temu