Wbiegam do domu, plecakiem rzucam o ścianę. "Na co, na co to komu? Moje życie porąbane..." Ochłonę dopiero po chwili, wierząc, że to pomoże jeżeli będę się silił na uśmiech o każdej porze. Za moment włączę komputer wierząc, że będziesz "Dostępna". Myśli moje pójdą w eter, tytułowane "Moja piękna...". Znowu pewnie się dowiem, że nadzieja ma prawo zgasnąć... Ale nic z tym nie zrobię, bo chciałbym już tylko zasnąć, Ale twoje ramiona - teraz tak ciepłe i czułe Nie są już moje, a przynajmniej podzielne są na połowę. Tak, pół ciebie mam co najmniej. Czy nie wydaje ci się to zwykłą tragikomedią z życia? Powiedz mi jak bardzo Nie chcesz mego nie-przeżycia...