w zachłyśnięciu zimnym powietrzem o poranku w Tatrach na werandzie z drewna cała w złotych chabrach wznosząc wzrok ku chmurom widząc skalny Giewont pośród płatków śniegu pośród skwaru lata przy pieszych wędrówkach jazdy na nartach w zadumaniu chwilą pędząc z halnym wiatrem leżąc nocą w trawie gwiazdy w dłonie łapiąc widząc siebie w lustrze z czasem przemijając szukałam nic tu po tobie prócz południa zakopiańskiego utkanego nicią czerwonego folkloru
No zatęskniłam za tym wszystkim... A niestety, mi dane będzie podziwiać góry dopiero zimą... Udało Ci się namalować w mojej głowie całkiem niezły pejzaż :)