W uśmiechach ludzi, straconych złudzeniach, Spłowiałych płaszczach, na wyblakłych zdjęciach, Porzuconych tuż za rogiem marzeniach, Szybkich pocałunkach, obcych objęciach.
W kłamstwach i prawdach, niebie i piekle, Czarnej ulicy i w morzach białych łąk, W zapamiętaniu, bezwiednie, zaciekle - W sobie, obok siebie i najdalej stąd.
Gdzie zostawiłem, w którym dniu zgubiłem, W czyjej pamięci i - czy - ocalono? Pod jakim słowem dziś, teraz się kryję -
Nie wiem, gdzie jestem tak do końca sobą. Więc, czy naprawdę, czy na pewno jestem, Czymś więcej niż echem, cieniem, gestem?
Też się czasem nie potrafię rozgryźć. Im bardziej siebie poszukuję, tym bardziej jestem wszędzie i nigdzie. Może to kwestia wieku, albo za dużo się człowiek nad sobą pastwi :) Z jakiejś bliżej nieokreślonej potrzeby :)