W tunelu pojawiło się światło Nadzieja to- czy sen piękny?
Z początku bałem się parowozu Choć pod nogami nie czułem szyn Później myślałem, że to robaczek świętojański Za którym wciąż gonię Okazało się, że to nic Biegnę za bladym płomykiem Samolubną fatamorganą Biegnę i nie zbliżam się celu
Powiedz Przechodniu, co w ciemność zawracasz Ile tam zła? Powiedz, a ile dobra? Czy tam dalej tunel w sklepieniu mniej zgniata A iskra to już płonąca pochodnia?
Powiedz Przechodniu, co w ciemność powracasz Skąd łzy? Czy dalej pochodnia to słońca poświata I czy żar się tam w sercu aż tli?
Powiem ci, przyjacielu, powiem, zaczekaj Szkoda, żem nie jest dobrym znakiem, ni słowem Nie znajdziesz tam sensu, ni duszy, uciekaj Nie jestem, ani ty, dziecięciem Bożem
Posłuchaj, przyjacielu, mych słów posłuchaj Zawróć jak ja, a oprócz upodlenia Ni szczęścia, ni Boga tam zgubnie nie szukaj Wnet rzucisz się w przepaść zapomnienia
Stanąłem pośrodku żadnego skrzyżowania Nie chciałem gonić, uciekać czy wrócić Chciałem trwać Śmiać się, tańczyć i nucić
W tunelu pojawiło się światło Życie to- czy śmierć?