kiedy między wierszami się ukrywam ciszę niewypowiedzianą z mroku wydobywam żeby z samotnością spotkać się twarzą w twarz i nie zgasić milczenia które w sobie mam
balansuję więc na krawędzi przepaść obserwuje mnie i ja w nią zaglądam z nadzieją że nieskończoność skurczy się do bezpiecznych granic Nieistnienia
jeszcze tylko jeden dzień i ostatnia noc nieśnienia potem przyjdzie świt zbudzę się z odrętwienia i zostawię cały mrok w kształcie własnego cienia