w pośpiechu trwam niczym spadająca gwiazda... mknę pośród zwykłych spraw.. tak to ja... brzęczy w myślach stutysięczna myśl czas tylko mknie pośród polan zielonych gdzie słyszę milionowy głos bądź tu i teraz żyj... w obłokach marzeń lataj i bierz co się da ten znikomy czas umyka zegary wyznaczają koniec egzystencji zostało kilka lat zmagań z ironicznym losem i ja pcham ten syzyfowy los i to ja - jak on u piekła bram spojrzę sobie w twarz w oczach mam znikomy strach ... obłędny bezpodstawna nie znana ludzkim oczom moja infantylna dusza suszy żywe kwiaty po to by zabić to stworzenie urodzone w reflektorze mijających się spraw tylko pisk... podniebnych ptaków niesie dobrą nowinę że jeszcze mamy czas jak ta mrówka jak ten pająk na źdźble trawy trwam ..