w ogrodzie z tysiącem zapachów słońce spływa ostatnim promieniem i świerszcze stroją się w zaroślach a w lustrze niewielkiego jeziora przeglądają się jeszcze dwa cienie cicho wtulone w ramiona... na brzegu
za chwilę mrok się wszędzie rozgości…
a gdy nasze niebo już wysrebrzy okryjesz mnie słów dreszczem przytulisz, jak gwiazdy do warg
i nim sen siądzie na powiekach zamkniesz uśmiech w źrenicach
Oj...Kochana, jak Ty... po takich balecikach tak cudny wiersz potrafiłaś napisać, to jak i dla siatkarzy... ode mnie dla Ciebie...szacunek wielki.... Mnie główka do dziś boli :):))))) i nie wiem kiedy do siebie dojdę :)