w niebie też są psy, te pasterskie, pilnujące nas, baran(k)ów, żeby się nie zabłąkać albo żeby się nie zaplątać w chmurach ciemnych, co czystym się stamtąd już nie wraca.
koty siedzą przy tronie, łaszą się do Najwyższego, na reumatyzm pomagają swym ciepłem, pomrukiwaniem, futerkiem miłym.
ale w niebie nie ma gryzoni, bo przegryzłyby puch z chmur, który unosił każdego, co zasłużył, co świętym jest.
ale pewne jest to, że w niebie nie ma jeszcze nas, bo zbyt łatwo przychodzi nam ilustrowanie życia, którego nawet dzieci nie umieją opisać jednym, prostym słowem: nieśmiertelność.
Taak, właśnie. Dziś może weźmie mnie na coś dłuższego, jeśli zaczne rozmyślać o tym co robię... BO na razie to nie myślę, ból głowy psuje mi tą świadomość.. ; )