W każdym z nas jest wiatr co drzewom czochra czupryny w zaułkach przygasa gnidy gwiazd potrąca i w starym fotelu przysiada
W nocy przechadzał się niż a rano pomalował niebo ociekające farbą krwi w karminie zanurzyły się wrony wytworny aksamit bił z ich skrzydeł
Wyszedłem przedmieściu spojrzeć w oczy opuchnięty czas w beciku matka chrzestna trzymała na ofiarę wiatr kołtuny czochrał jej pod sukienką i w rozchylonych bruzdach ziemi zanurzał zrogowaciałe palce...