... W chaosie zmierzchu i na krawędzi przedświtu przed krzykiem ptaków i bez oddechu pędzą krople czasu byle szybciej byle prędzej mi tam nieśpieszno do pośpiechu...
jeszcze zdążę przyjść życiem po cichu... poukładać zakurzone zachody słońca poskładać krople deszczu w całość w rytm tego taktu jakim kiedyś będą jakim kiedyś się staną...
jeszcze zdążę mgły ukołysać ostatnie pajęczyn jedwabnym sercem zanim spadną na ziemię drżac łzą delikatną z żałobnym srebra wydźwiękiem...
daj mi tylko chwilę zanim wszystko to minie zanim odejdzie wszystko zatrzymam dzień i noc obronię przed krzykiem ostatnią serca iskrą...