Ulica z mojego dzieciństwa już nie ta sama otynkowali kamienicę wyburzyli komórki ścięli czereśnię bijącą czerwonym sercem radości a tu gdzie dziadek trzymał świnie na świąteczną rzeź tu nawet nie zostały fundamenty wspomnień
Wszyscy których znałem nie żyją okna nie te same z plastiku nawet nie mam odwagi wejść do schodowej klatki założyli domofon drzwi zaryglowali