Chłodny zmierzch lata
Uchwyciłem cię, motylu, w liści locie,
Kiedy wybiec chciałem z parku,
Twój obraz tą drogę zamknął.
Nawet nie cały, a jednej z barw odcień.
Wypuściłem cię, motylu, z niezdarnych rąk.
Bałem się o Twoje skrzydła.
Ich blask wokół mnie zatoczył krąg
I już wiedziałem, że wygrasz.
Tęsknię do ciebie, motylu, cicho,
Żeby znowu bezmyślnie nie spłoszyć.
Tylko pokaż mi się jeszcze, proszę.
Nawet przypadkiem przychodź.
Quid Quidem
42 057 wyświetleń
582 teksty
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!