Tylko deszcz przelotnie puka w okno... dotyka dłońmi zapomnianych marzeń jak ptak szybuje smutek i samotność... rani ubogie szare krajobrazy...
tam liść niesforny suchy jak wspomnienia... nie pamięta oddechów minionego lata tam źdźbło co uschło a przecież wiatr w warkocze je zamieniał i uczuciami pozaplatał...
fontanny wyschły bezgłośnie łzami nie chcą nam dziś nawet zapłakać... skrzydła zranione ciągnie ziemia ostatniego tańcem spóźnionego ptaka...
krople dzwonią cicho grając requiem wieczorne requiem smutku... wiatr łka z chwilą się przekomarzając lecz jakoś także po cichutku...
zasnęło niebo i śpi ziemia noc się przechadza bezszelestnie szronem usypia wilgotne krople tańczy z ostatnim... czystym deszczem...
i tylko gwiazdy nadal świecą jakby nic się nigdy nie stało wiosna czy lato... zima czy jesień... dla nich to świata odwieczna całość...