Świt wybaczenia
Twoim oddechem szeptane noce,
Gdzie ciemność gubi kroki,
A na poduszce spokojne snem loki
Uśmiechają się zaplątane w kocu.
Mroki pełne słów i półcieni,
Zapach rozrzuconych włosów.
Nie czekam już lepszego losu,
Bo ten miłością się mieni.
A kiedy przychodzi zachwycony świt
Nie śpię śpiąc z Tobą
Tak blisko obok,
Że nic już nie jest bliżej niż Ty.
Dopiero teraz, w świetle porannej troski
Po policzku spływa wybaczenie,
Zebrane w uśmiech Twoim imieniem
Na wieniec dla odchodzącej przeszłości.
Dni już nie bolą, czekanie jak zamek z piasku
W słońcu rozpuszcza swoje mury.
Świat nie jest tak ponury,
Kiedy słyszę Twój oddech w brzasku.
Tomo biegnie we śnie razem z nami
I cichnie ugłaskana delikatną dłonią.
Wspomnienia już nie płoną
Objęte czule ramionami.
Smutek skonał.
Czar zdjęła Fiona
I noc zdobiona gwiazdami.
Quid Quidem