twarz niczym gwieździste niebo włosy nocnymi wiją się biczami blado różane usta spragnione w świetle srebrnego globu bosymi stopami stąpa po glebie zbłąkanym spojrzeniem szuka siebie w drugiej osobie jednak w matni ciężko się porusza waleczna i harda istota bronią jej tęskniące serce jeszcze trzyma nad nim piecze trzęsie się, lecz nie wyrywa z nadzieją bijąc szybciej i tylko słychać dźwięki nocy i łomot dzwona sercowego nie straszne jej cienie ciemności brnie w uparte wierząc mocno w to, że z chwilą odejścia nadziei pojawisz się ty jej wysłannik poprowadzisz do jasności gdzie o mroku cicho się mówi dając oparcie silnych ramion budujące i ciepłe słowa a także cząstkę swej duszy tak jak i ona niegdyś tobie ślepo zaufała i cząstkę siebie dała…