Tuż obok komina nieopodal dachu żyła sobie liczna -rodzinka wygląda na to że bez taty ze złamanym dziobem seniorka nie bała się żadnego -stworzonka a do rudego Bolka spod znaku homo-sapiens puszczała jedynie dudka zalotnica garbata
Przekrzywiając dziób nieomalże pod kątem - prostym z zaciekawieniem obserwując człekokształtne stworki wyglądające przez okno
A ile przy tym było kraczącego świergotu ile skrzeczącej antypatii wydobywającej się z dziobów w poderwanej -do lotu gromadce aż uszy więdły człowiekowi
A klanga nie bojąc się nikogo rozpostarła swoje podwoje na całe piętro lokatorów robiąc nie małe zamieszanie kiedy tylko zbliżało się świtanie od wschodu gospodarz domu stroskany przeszukując puste kieszenie bardzo często wyciągał rękę - do ekologów aby dali choć grosik na kratkę do wentylacji w imię ochrony gatunku ludzkiego