Tuląc duszę do ramienia Owiniętą w ciepły koc Twoich ramion Zamykam oczy
Pozwalając im odpocząć Zwilżyć suche powieki Wczorajszym dniem piekące Oddając sumienie na urlop Wieszając je na chwile do szafy
Wdychając zapach skóry Wlewając usta w Twój kark Czując snujący się oddech Wypuszczam powietrze Zaległe w płucach By oddech Twój złapać Do butelki Słów mych