Trzydzieści dziewięć razy okrążyłem słońce pojazdem przypominającym gasnącą glinianą latarnię
W tym czasie odczuwałem lęk kosmaty w żołądku obawiałem się upadku ale lecę będąc na dnie niższe poziomy widziałem i czas jak sześcian bawiący się łopatką w piasku
Na powodzian datek dałem lecę dalej zapala się latarnia starca z puszką mijam co stoi tu od rana
KOREKTA:
Akty z gazet.
Nie śmierdzą moje buty są wytrawne jak twoje usta bite na goły tyłek okładek
Z różnymi przeciwnościami losu mamy do czynienia. Czasem się zastanawiam... często porywani chwilą udzielamy pomocy gdzieś tam komuś... a nie zauważamy krzywdy jak dzieje się pod naszym bokiem (tak mi się z tym starcem skojarzyło). Zawsze Twoje wiersze jakieś skojarzenia we mnie wywołują, ale nie wiem czy do końca o to Ci chodziło. Pozdrawiam Marko :)
Węgorzu... Nie jest to trudne, zrozumieć moje wiersze. W rok czasu na naszej planecie okrążymy słonko Ile razy udało Ci się okrążyć Słońce? Nie Miałeś problemów? Żyjemy na różnych poziomach, niekiedy w czasach. Chyba zacznę wyjaśniać te wiersze. Pozdrawiam marka