Trzeba się przemóc –
mówili.
Chłód wody i rwący nurt,
ale nie jest głęboko.
Najwyższa pora się nauczyć.
Zdarte o kamieniste dno stopy
smagane
wystającymi przy brzegu konarami –
pierwsze kroki.
Pierwsze zanurzenie.
Zapas powietrza
wystarcza,
by rzucić otwartym okiem
na podwodny świat.
Cieć złotej rybki,
urok wodnych stworzeń
i coś na kształt piranii.
Nabieranie powietrza
wchodzi w nawyk.
wstrzymywane
już nie boli.
A jednak
gęsta sieć
opada na dno.
Wyciąga z wody
na tonącą łódź.
Oddycham z trudem
zbyt ciężkim powietrzem.
Na rozkaz wylewam
wzbierającą wodę,
daremnie szukając wzrokiem
brzytwy,
by się chwycić.
Autor
4490 wyświetleń
35 tekstów
3 obserwujących
Dodaj odpowiedź