***
To zupełnie jakby
Uchodziły ze mnie
Twoje myśli
Powoli
Jakby zsuwały się
Przez krtań
Do płuc
I wymykały się
Ze mnie
Przez uchylone
Usta
Przez uchylone
Okna
W wilgotną noc
Potrzebuję dymu
By móc oddychać
Potrzebuję twoich myśli
By zagłuszyć własne
Spalam się
We własnej myśli
W twojej
Płynę jak do latarni
Spalam Cię
Łapię w płuca
Ten szary kurz
Jak powietrze
Nie wiem na ile
Mi wystarczysz
Lubię utrudniać sobie myśli
Komplikować uczucia
Robię to zanim one
Skomplikują mi życie
Czasami
Mam w sobie
Tak bezczelną
Pewność
Która zżera
Wszystko dookoła
Która zżera
Mnie samą
Czasami
Mam w sobie
Tak marną
Słabość
Która zżera
Wszystko dookoła
Która zżera
Mnie samą
Nienawidzę chwil
Gdy czuję
Zbyt mocno
Nienawidzę chwil
Gdy nie czuję
Nawet ciebie
Mój złoty środek
To zawieszona cisza
Tylko wtedy
Nie muszę
Niczego tłumaczyć
Nawet sobie