To miał być dzień odpoczynku
Jednak Bóg inny scenariusz pisze
W ten pamiętny poniedziałek
Mój brat odszedł w głuchą ciszę
Najpierw była nadzieja, że to pomyłka
Wówczas cisza, niczym głębia, która go zabrała
moje serce bezlitośnie rozrywała
Moja dusza rozbiła się o taflę wody
i popękała niczym dzban
i wylały się z niego łzy niczym rzeka
Już myślałam że mi ich brakło
Ale dzban ledwo sklejony
wciąż się wypełnia i występuje z brzegów
Do mych myśli dociera jedynie chłód
przeszywając moją duszę
zamknięte powieki niczym do snu
niechcą się otworzyć
Chciało by się krzyczeć:
odezwij się, proszę...
Błagać zaczynam - otwórz oczy
...spójrz na mnie tak jak kiedyś
bracie nie daj się prosić!!!
a tu nic tylko ta szarość i bezruch
bezlitosna cisza wyrywa część mego serca
i gdybym mogła wyłabym z rozpaczy
krzyk duszy zagłusza głosy ludzi
to nie możliwe to nie może być prawdą
błagam Cię, Boże...
Autor