To nie łzy-Panie. To wiatr zawiał mi w twarz-to jego jest wina.
To on?... rozpędza moje serce że tak szybko mi kołacze? Czy to moje serce rozpaczliwie płacze?
Więc pędzę co tchu,przed wiatrem uciekam... zmęczona przystaję-rozżalona czekam..na co? Na łzy? Tak...nie oszukam Cię Panie.To nie wiatr... to moje szlochanie.
Smutek, rozpacz, żal...wszystko to posiadam już. Aż w sercu się burzy...
Smutne, bardzo, ale rozumiem dlaczego. Noc ma to do siebie, że niby łatwiej bo można się ukryć ze smutkiem w czterech ścianach, ale i niesie większy smutek, bo więcej się wspomina. zabieram tą smutną perełkę do siebie.