Przywyknę do tej tęsknoty co mnie rani,do tych pustych słów ,których już nikt nie przeczyta.Do tej samotności ,do bezradności ,do pajęczej sieci.Tam już nie będzie wierszy ,tylko cisza zagra ostatni nokturn .I słowo żegnaj zostawi na ustach .Bez obietnicy umiera czas a człowiekowi w bursztynie łez zastyga serce.
M., to by wyjaśniało, dlaczego zawszę zostawiam na noc otwarte oko... Jakby co, wystarczy lekko pchnąć, tylko uważaj na fotel po lewej :) Zatem, nie krępuj się, jeśli zechcesz razem ze mną przeczekać do świtu :)) PS. Przepiękny wiersz. Dziękuję. Wziąłem go sobie... do serca.
choć niebo dziś jakby inne i patrzę w dal obcym wzrokiem posiedzę tu i poczekam a może gdy przyjdzie świt któregoś z sierpniowych dni znajomy skrzydlaty cień stanie znów pod mym oknem
Serdecznie dziękuję za wpisy pod tym wierszem. To cieszy, że przykuł uwagę :)
Szczególny ukłon pozwolę sobie skierować w stronę Przemijającej, której obecność przypomniała mi dawną cytatową gwardię pisarzy-marzycieli, do których miałem szczęście należeć. Zatem, Aniu - dziękuję, że jesteś.
RozaR, przyznaj, że jeszcze się nie zdarzyło, by któryś wiersz tutejszy był wg Ciebie dobry i bez zgrzytnięcia :D Był czas przywyknąć :)) Nie dziwi nic :)